środa, 22 lipca 2015

Sezon zapraw ogłaszam za otwarty.

Dzisiaj zrobiłam pierwszą porcję soku. Zrywanie czerwonych porzeczek w temperaturze 29 stopni było takie sobie, ale sok gotowy i cieszy oczy i brzuchy.
Tak więc dzisiaj rusza moja mała domowa przetwórnia. Ogórków kiszonych nie liczą, ponieważ zostały już dawno zjedzone. Trudno więc zaliczyć je do zimowych zapasów.
Moje dzieci uwielbiają domowe soki, chętnie pija kompoty. Nawet zjadają owoce z kompotu, a to podobno rzadko się zdarza.
Napiszcie, czy robicie przetwory domowe jak nasze babcie? Teraz to takie modne. Nie ma przecież nic bardziej eko niż sok malinowy z malin ogródkowych, albo jagodowy z leśnych jagód.
Na zdjęciu widzicie porcję z jednego sokownika.

Kamień w rurach.

Ja już nie mam tego problemu. Na moje szczęście, nasz hydraulik chodzi na różne kursy i zna się na stosowaniu chemii w instalacjach c.o.
Zobaczyłam na blogu firmowym Sentinel zdjęcie z prawie zupełnie zatkanymi rurami i po prostu ucieszyłam się, że mnie taki kłopot ominął. Moje rury nie będą takie zatkane.
Historyjkę o kaloryferze i bystrym hydrauliku przeczytacie w moim poprzednim wpisie TUTAJ.