poniedziałek, 27 lutego 2017

Wielkanocne porządki

Nie lubię takich wielkich porządków. Zazwyczaj gruntowniejsze "odgruzowywanie" wykonuję sama.  Po malutki, bez nerwów, jedna szafka kuchenna dziennie, jedno okno itd. Czasem tylko mi odbija i szaleję ze ścierą.
W tym roku jednak pierwszy słoneczny, prawie wiosenny dzień po  prostu mnie dobił. Albo to była może teściowa? W każdym razie okna po zimie wyglądają, jak wyglądają. Raczej nieprzejrzyste są. I w niedzielę odwiedziła synusia, mamusia. W samo południe. Usiadła tak, aby dobrze widzieć nasze duże szyby okienne. I co chwila znacząco na nie  patrzyła. Synuś się spocił i obiecał swojej ślubnej, że pomoże przy myciu okien.
Super.
Zaczęłam wielkie, wielkanocne porządki od zakupów.

Do wyboru, do koloru. Płyny mam, rękawice mam, ulubione ściereczki Jana Niezbędnego mam, obietnicę pomocy mam. Będzie się działo!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz