Dzisiaj relacja z wycieczki do Łowicza.
Skansen Maurzyce
Duży teren, dzieci się nie nudziły,
mogły sobie swobodnie biegać i zaglądać do otwartych domów. Izby
chat i ich wyposażenie zabezpieczone są kratami.
W skansenie w Dziekanowicach można
było wejść do każdego pomieszczenia. Podobało nam się to o wiele bardziej, ale tam każdej chaty pilnowała jedna pani.
Rozumiemy, że nie każde muzeum stać na tak duże zatrudnienie.
Pogoda dopisała, i dlatego obiad
postanowiliśmy zjeść w tamtejszej karczmie. Posiłki można jeść w izbach lub na dworze. Zjedliśmy smaczny obiad (barszcz biały i jakieś kluski) w miłym towarzystwie karczmarki i małego kotka.
Łowicz – plac zabaw.
Następnym etapem wycieczki był
Łowicz. Zakotwiczyliśmy na dłużej w parku miejskim nad rzeką Bzurą. Dzieci rozbiegły się
po placach zabaw. Bardzo rozsądnie rozdzielone były urządzenia dla
dzieci małych i większych. Tak więc nasza grupa podzieliła się
na dwie podgrupy:
dzieci nastoletnie z tatusiami
dzieci kilkuletnie z mamusiami.
Mimo tego, że place są dosyć
zaniedbane, spędziliśmy tam sympatyczne dwie godziny.
Kawiarnia.
No i oczywiście trzeba było sobie
podjeść coś słodkiego. Odwiedziliśmy kawiarnię, w której jest strasznie ciasno.
Dlatego kawę piłam na stojąco. Ale ciasto było pyszne. Nie mogę jej znaleźć na mapie, nazwy nie pamiętam.
Planowaliśmy spedzić w skansenie cały dzień, ale jeżeli ma się w grupie wycieczkowej dzieci, plany często się zmieniają. Skansen się podobał, ale najważniejszym punktem wycieczki był plac zabaw. Na muzea już zabrakło czasu. Jest więc powód, żeby wybrać się do Łowicza po raz kolejny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz